… SOBOTA
Dzisiaj zgodnie z planem mieliśmy zwiedzanie Półwyspu Coromandel, ale że nie samym zachwytem i miłością do widoczków człowiek żyje, należało oczywiście zadbać o „małe co nieco” do naszych brzuszków 😀
Po szybkim porannym praniu i suszeniu ciuchów, które czekały jeszcze z podróży, wymeldowaliśmy się z kempingu i ruszyliśmy na zakupy do centrum handlowego w Thames. Jedną z tańszych sieciówek, ale za to dobrze zaopatrzonych jest PAK’nSAVE.
Tutaj warto wspomnieć, że większość sklepów, a na pewno sieciowych i tych w galeriach lub centrach handlowych, jest otwarta przez cały tydzień. I tak dla przykładu wspomniany PAK’nSAVE czynny jest w godzinach 8:00-20:00 każdego dnia… tak, tak… każdego dnia!
Tak więc jeżeli przyjdzie Wam podróżować po Nowej Zelandii, to na pewno nie będziecie musieli się martwić o zakupy 😊 (warto jednak patrzeć na godziny otwarcia, bo sklepy nie są otwarte do zbyt późna).
Wracając do naszych zakupów, to zrobiliśmy zapas na kilka dni. Różne produkty, od mięsa i nabiału, przez makarony, sosy, różne warzywa i owoce, a na papierowych ręcznikach i „srajtaśmie” kończąc. Wiadomo, że wszystkiego od razu nie kupiliśmy, ale ograniczyliśmy się do rzeczy najważniejszych plus oczywiście coś do połasowania… jedno trzeba przyznać, że Nowozelandczycy mają obłędnie pyszne czekolady 😉
O cenach w Nowej Zelandii napiszę w oddzielnym poście.
Potem jeszcze w jakimś centrum ogrodniczym kupiliśmy „małą” butlę gazową do grilla, ponieważ Sam była tak kochana, że wynajmując nam kampera, specjalnie doposażyła go w gazowego grilla.
Sam, we love you more and more!
Zaopatrzywszy się we wszystko czego potrzebowaliśmy na pierwsze dni, a zaglądając jeszcze po drodze do znanych skądinąd „złotych łuków” 😉 uzupełniliśmy energię i ruszyliśmy w drogę.
Droga prowadziła na początku samym wybrzeżem zachodniej strony półwyspu, która różni się od jego wschodniego wybrzeża spokojniejszymi wodami i bardziej łagodnym krajobrazem. To teren, gdzie bujne, zielone wzgórza schodzą wprost do zatoki Hauraki, tworząc malownicze zatoczki, urocze wioski rybackie i liczne przystanie. Brzegi są osłonięte od otwartego oceanu, co sprawia, że wody są tu spokojniejsze, a morze błyszczy w słońcu jak tafla szkła. Wiele miejsc charakteryzuje się płytkimi, krystalicznie czystymi wodami oraz piaszczystymi i żwirowymi plażami. Linia brzegowa usiana jest licznymi wysepkami, co czyni zatokę Hauraki miejscem idealnym do żeglowania i eksploracji wodnych tras.
Jechaliśmy i napawaliśmy się tymi widokami, od czasu do czasu przystając, a czasem przytrzymując się na moment, by ustąpić tylko drogi „tym, co za nami”. Niestety jazda dość sporym kamperem po krętych wąskich drogach, wymagała od naszego Norbisia sporej uwagi i ostrożności. Nieśpiesznym tempem posuwaliśmy się w głąb półwyspu wspinając się wyżej, wyżej i coraz wyżej, aż dojechaliśmy do Kaipawa Trig from Whangapoua Road (początek 6,5 kilometrowej trasy zlokalizowany jest na 370 m.n.p.m). Niestety z racji jednodniowego opóźnienia, nie poszliśmy na ten trekking, ponieważ naszym dzisiejszym trekkingiem miało być miejsce znane chyba na całym świecie i bodajże jedno z najbardziej znanych „instagramowych miejscówek” w Nowej Zelandii – Cathedral Cove (Mautohe Cathedral Cove Track).
Jednak plany planami, a życie życiem (szczególnie w Nowej Zelandii). Okazało się, że po ostatnich dużych sztormach, trasa uległa uszkodzeniu i służby techniczne zamknęły szlak do czasu jego naprawy. Cóż było robić… zapisaliśmy to miejsce w kajecie w sekcji: „na następny raz” 😉
Pojechaliśmy więc dalej podziwiając już tym razem całkiem inne morskie wybrzeże. Tutaj potężne klify schodzą wprost do turkusowego oceanu, a złote plaże otulają ciepłe wody Pacyfiku. Ten niezwykle malowniczy odcinek Nowej Zelandii przyciąga zarówno miłośników dzikiej przyrody, jak i spragnionych przygód podróżników. To kraina nieskażonej natury, ukrytych zatoczek i bajecznych krajobrazów. Krajobraz wschodniego wybrzeża jest bardziej otwarty na wpływ Oceanu Spokojnego, co sprawia, że fale są tu wyższe, a plaże szersze i bardziej dynamiczne. Znajdują się tu jedne z najpiękniejszych plaż Nowej Zelandii, a wiele z nich wciąż pozostaje niemal dziewiczych, co dodaje im jeszcze większego uroku.
W takich to właśnie okolicznościach przyrody dotarliśmy do naszego dzisiejszego noclegu, czyli do Athenree Hot Springs & Holiday Park. Myśleliśmy wpierw, że załapiemy się na jakieś wolne miejsce na Bowentown Freedom Camping, jednak nie udało się „januszowanie” 😀
Wieczór spędziliśmy więc na bardzo miłym kempingu, odpalając nowego grilla i szykując na nim jagnięcinę. Rozmów przy stole było bez liku, wspominając dzisiejszy dzień i planując jutrzejszy. Polski język rozchodził się dookoła, co wzbudziło zainteresowanie naszych sąsiadów biwakujących w domku obok. Zza płotu padło „CZEŚĆ, skąd jesteście?” i okazało się, że zagadał do nas Marcin z Torunia, który mieszka już od kilku lat w Nowej Zelandii. Po krótkiej pogawędce on i jego partnerka z RPA, zaprosili nas do siebie, jak już będziemy wracać i będziemy mieli chwilę jeszcze czasu… wow… super… okazuje się, że Polaków można spotkać nawet na drugim końcu świata 😊
W cudownych nastrojach szykujemy się do spania.
Dobranoc…
KRÓTKI RAPORT Z PODRÓŻY
DATA: | 17-02-2024r. (sobota) |
START miejscowość : | Thames (NEW ZEALAND, North Island) |
PRZEZ miejscowości : | Kereta, Manaia, Coromandel, Kūaotunu West, Whitianga, Tairua, Whangamata |
STOP miejscowość : | Athenree (NEW ZEALAND, North Island) |
Dystans dzienny / całkowity : | ok. 250 km. / 20.000 km. + 505 km. |
Pogoda : | Słonecznie i ciepło. |
Samopoczucie : | Jesteśmy szczęśliwi, mamy kampera, humory dopisują, pogoda również… jedynie delikatnie prześladuje nasz ten 13-ty 😉 |