… CZWARTEK
Obudziliśmy się w doskonoałych humorach, słoneczko przyświecało radośnie, wciągnęliśmy małe śniadanko i pełni werwy spakowaliśmy swoje plecaki, aby opuścić hotel do godz. 9-tej. Wszystko układało się po naszej myśli. Zwolniliśmy pokój, oddaliśmy kartę do pokoju i podreptaliśmy na parking pod supermarket, gdzie mieliśmy się spotkać z Peterem, właścicielem kampera. Umówiliśmy się na godz. 11-tą, ponieważ Peter musiał dojechać do nas z Hamilton (miejscowość oddalona od Auckland o jakieś 120 km.). Tuż po tym jak opuściliśmy hotel, dzwoni do nas Peter z wiadomością, że jest już pod Auckland, ale zapaliła mu się w samochodzie jakaś czerwona kontrolka od silnika i będzie musiał zajechać do warsztatu, aby to sprawdzić…
No super… czyżby ten utracony „13-ty” dawał o sobie znać ?!?
Nie mając innego wyjścia czekaliśmy… zdani byliśmy teraz na to, co przyniesie los… czy samochód będzie sprawny, aby udać się dalej w dość długą podróż przez dwie wyspy, czy też nie. Wkradła się troszkę nerwowa atmosfera, jednak nadal byliśmy optymistami… czekaliśmy…
Po około godzinie zadzwonił Peter z wiadomością… ja i Natalka patrzyliśmy z przerażeniem na zmieniającą się minę Norberta…
… no i jesteśmy w czarnej dupie !!!
Mechanik ponoć stwierdził, że padł silnik i konieczny jest remont, który potrwa 2, 3, a może nawet 4 tygodnie… tak, tak… nie dni… tygodnie 🙁 Peter powiedział, że przekaże tą informację do biura camplify, przez które dokonaliśmy rezerwacji i oni ją anulują. Powiedział również, żebyśmy zadzwonili do tego biura, to może oni zaproponuję coś innego, abyśmy sami nie musieli szukać teraz nowych ofert. Cóż… tak też zrobiliśmy.
Nasz punkt dowodzenia wszechświatem przenieśliśmy z parkingu pod supermarketem do poczekalni hotelowej hotelu, w którym nocowaliśmy. Po około pół godzinie otrzymaliśmy z biura 3 oferty:
- pierwsza przewyższała nasz budżet w dość znacznym stopniu – odrzuciliśmy ją z oczywistych powodów;
- druga była cenowo do zaakceptowania, jednak nie spełniała naszych podstawowych wymagań – chcieliśmy pełnowymiarowego kampera, a nie van’a – również ją odrzuciliśmy;
- trzecia była całkiem do „strawienia” – troszkę mniejszy kamper niż zakładaliśmy, jednak również tańszy… wybór więc padł na tę ofertę.
Teraz pozostało jeszcze skontaktować się z biurem, aby przekazać im naszą decyzję oraz otrzymać dane kontaktowe właściciela kampera i ustalić z nim szczegóły przekazania samochodu. Ta operacja przebiegła dość sprawnie. Norbert skontaktował się z Sam, panią która właśnie uratowała nam „podróż życia”. Tu jednak pojawił się „delikatny” problem, ponieważ kamper nie był przygotowany do podróży i trzeba było go ogarnąć i zrobić jeszcze badania techniczne. Sam stwierdziła, że na jutro to ogarnie, więc umówiliśmy się na odbiór kampera na godzinę 16-tą w północnej części Auckland.
Cóż… wygląda na to, że w Auckland spędzimy jeszcze jeden nieplanowany dzień. Zarezewowaliśmy sobie więc jeszcze jeden dzień w hotelu, jednak nie tym, w którym spaliśmy, lecz wybraliśmy sobie hotel bliżej naszego spotkania z Sam. Trafiło na Best Western Newmarket Inn & Suites, całkiem niezłą miejscówkę – blisko centrum i innych atrakcji 😉
Do hotelu dotarliśmy po 13-tej, ale okazało sie, że pokój/apartament będzie gotowy dopiero ok.15-tej. Cóż było robić – zasiedliśmy w hotelowej poczekalni i rozpoczęliśmy przeszukiwanie internetu, aby zlokalizować ciekawe miejsca w okolicy. Oczywiście nie planowaliśmy tego pobytu w Auckland – wg planu mieliśmy już podążać w kierunku Półwyspu Coromandel (Coromandel Peninsula), a nie siedzieć w hotelowej poczekalni 🙂
Czas minął jednak bardzo szybko i już ok.14:30 po zameldowaniu się poszliśmy do naszego apartamentu. Byłem zaskoczony po wejściu do naszej nowej kwatery. Okazało się, że otrzymaliśmy apartament z sypialnią, pokojem dziennym z aneksem kuchennym i łazienką… miejsca było dość sporo, aby traktować to miejsce nawet jako bazę wypadową do zwiedzania miasta przez kilka dni. My jednak mieliśmy tu pozostać tylko do jutra.
Po szybkim rozpakowaniu się, zamknęliśmy apartament i ruszyliśmy pośpiesznie do nieodległego parku, by tam spędzić resztę dnia. Auckland Domain, to park miejski z muzeami i pomnikami położony w kraterze, który powstał po wybuchu wulkanu Pukekawa (<-link do strony opisującej geologię Nowej Zelandii). Bardzo pobał mi się Ogród Zimowy/Oranżeria (Domain Wintergardens), gdzie zgromadzono mnóstwo gatunków roślin… super klimacik 🙂 Bardzo fajna miejscówka na spędzania czasu na łonie natury. Jak zauważyliśmy sporo Auckland’czyków spędzało tu popołudnie piknikując, czytając książki, spacerując, biegając i grając w krykieta.
Niestety nie zwiedziliśmy Muzeum Pamięci Wojny w Auckland (Auckland War Memorial Museum) ponieważ czynne było tylko do 17-tej, a my byliśmy przy nim już grubo po 16-tej… no cóż… będzie na następny raz 😉
Auckland Museum (Māori: Tāmaki Paenga Hira) jest jednym z najważniejszych muzeów i pomników wojennych w Nowej Zelandii. Jego neoklasycystyczny budynek, zbudowany w latach 20. i 50. XX wieku, stoi na Observatory Hill, pozostałościach uśpionego wulkanu. Kolekcje muzeum koncentrują się na historii Nowej Zelandii (a zwłaszcza historii regionu Auckland), historii naturalnej i historii wojskowości.
Po dość intensywnym zwiedzaniu parku troszkę zgłodnieliśmy, więc trzeba było zorganizować sobie jakąś obiado-kolację – wybór padł na „chńszczyznę”. Wiedzeni „nosem”, a może raczej mapą wujka googla, dotarliśmy do Khao San Eatery & Bar. Po przeanalizowaniu karty dań zamówiliśmy talerz rozmaitości, duszoną wołowinę i gicz jagnięcą oraz piwko do ochłody… żarcie po prostu fenomenalne, genialne, rewelacyjne… wow… każdy kęs to kolejny schodek do raju 😀
Po tych wszystkich atrakcjach udaliśmy się na spoczynek do naszego wypasionego apartamenciku…
Dobranoc…
KRÓTKI RAPORT Z PODRÓŻY
DATA: | 15-02-2024r. (czwartek) |
START miejscowość : | Auckland (NEW ZEALAND, North Island) |
PRZEZ miejscowości : | — |
STOP miejscowość : | Auckland (NEW ZEALAND, North Island) |
Dystans dzienny / całkowity : | ok. 20 km. / 20.000 km. + 105 km. |
Pogoda : | Nadal ciepło i słonecznie, temp. ok.24 st.C |
Samopoczucie : | Trochę podłamani, ale nadal pełni dobrej energii. |