Startujemy z Warszawy – #NewZealandTrip (D0-2)

… PONIEDZIAŁEK

Rozpoczynamy naszą wielką przygodę, czyli wyjazd do Nowej Zelandii i blisko miesięczną podróż po wyspie Północnej i Południowej.

Wstaliśmy „troszkę ” wcześniej, aby na czas dojechać na lotnisko Chopina w Warszawie. Nocleg oczywiście mieliśmy w Warszawie, ale trzeba było zadbać o to, aby taryfa dowiozła nasz na czas, czyli na ok.5-tą rano, ponieważ odlot mieliśmy na 6:55 do Frankfurtu nad Menem.

Standardowa odprawa bagażowa poszła bezproblemowo – postawiliśmy na minimum rzeczy. Zabraliśmy ze sobą każdy po bagażu do kabiny (max. 7 kg. – ponoć takie obostrzenia miały być w liniach Air New Zealand) oraz jeden bagaż rejestrowany do 21kg. Wybraliśmy taką opcję, ponieważ liczyliśmy się z ewentualną utratą bagażu z powodu 2 przesiadek, a nie chcieliśmy tracić czasu na czekanie na niego… spisaliśmy go na straty 🙂 Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.

Przelot z Warszawy do Frankfurtu nad Menem Airbus’em A321 linii Lufthansa, to raptem niecałe 2 godz., więc minął on szybko. We Frankfurcie mieliśmy tylko lub aż 1 godz. 45 min. na przesiadkę, ale trzeba było zagęszczać ruchy, bo przylecieliśmy na Terminal 2, a odlot do Vancouver w Kanadzie był z Terminala 1. Odległość pomiędzy nimi jest jednak dość znaczna, więc było dość nerwowo. Bramki, korytarze, ruchome schody, windy, przejście pod płytą lotniska pomiędzy terminalami i dojście do bramek, chwilę nam zajęło…
No wreszczie… odprawa i przejście do poczekalni… pozostało już tylko czekać na wezwanie do boardingu.

Yes, Yes, Yes… wsiadamy do „naszego” Boening’a 787-9 linii Lufthansa i zajmujemy nasze miejsca – 3 obok siebie… ha, ha … to nie przypadek, niestety musieliśmy za nie dopłacić, ale było warto, aby być razem przez najbliższe 10 godzin. Tak, przelot z Frankfurtu do Vancouver trwał ponad 10 godzin i mieliśmy okazję podziwiać północne Niemcy, Morze Północne, niestety chmury zakryły Islandię, ale na szczęście przelatyjąc nad wschodnią i środkową Grenlandią, chmurki się rozproszyły i mogliśmy ujrzeć surowe tereny Grenlandii. Lecąc dalej niestety powróciły chmury i nie sposób było dostrzec Zatoki Hadsona, północnych terenów Kanady i dopiero pod koniec naszego lotu, ujrzeć mogliśmy przepiekne ośnieżone szczyty i doliny Gór Skalistych znajdujących się w Parku Narodowym Jasper w kanadyjskiej prowincji Alberta. Widoki wprost majestatyczne.

Lądowanie w Vancouver przebiegło bez żanych problemów, piękne płynne przyziemienie, potem chwila kołowania i podstawienie samolotu do rękawa. Lotnisko w Vancouver jest spore i musieliśmy chwilkę podreptać, zanim przeszliśmy do kontroli. Kontrol była błyskawiczna – Pani dała nam karteczki z numerkiem, potem przejście do bramki i już… byliśmy w części lotniska, w której oczekiwaliśmy na dalszy lot.

Niestety czasu do kolejnego etapu naszej podróży, czyli dolotu do Auckland, mieliśmy w brud (ponad 6 godzin), więc zajęliśmy strategiczne miejsce w poczekalni i mogliśmy teraz w spokoju czekać do odlotu. To był czas na sprawdzenie jeszcze raz wszystkich wymaganych dokumentów, poserfowania po sieci, posłuchania muzyki i zrelaksowania się 🙂

Lotnisko w Vancouver zrobiło na mnie duże wrażenie. Pasaże handlowe i restauracje w części ODLOTÓW mają swój klimat. Urządone to wszystko jest w stylu „dzikiej przyrody” – jest roślinność, strumyczki i ogromne przecudne akwarium.

W końcu nadszedł czas odlotu, więc elektroniczna odprawa, ustawienie się w kolejce i wreszcie boarding do kolejnego Boening’a 787-9 linii Air New Zealand. Zajęliśmy miejsca oczywiście obok siebie 🙂 (opcja dopłaty przy rezerwacji biletów) co znacznie ułatwiało nam spędzenie kolejnych 14 godzin w samolocie i komunikację pomiędzy sobą.

Przelot przez Pacyfik odbywał się głównie nocą. Z Vancouver wylecieliśmy 12-02-2024 o 18:30, a do Auckland przylecieliśmy 14-02-2024 o 05:30 😀 😀 😀 Powie ktoś…. ooooo, lecieliście aż jeden dzień?

Gdzie się podział 13 luty, czy był na tyle pechowy, że gdzieś zaginął?

Oczywiście nie, pamiętajmy o tym, że podróżowaliśmy ze wschodu na zachód, więc przekraczając linię zmiany czasu (zmiany daty) przeskoczyliśmy niejako o jeden dzień do przodu. Różnica czasu pomiędzy Nową Zelandią a Polską wynosiła dokładnie 12 godzin, czyli w momencie naszego lądowania w Auckland 14-02-2024r. o 05:30 (środa) w Polsce był jeszcze wtorek 13-02-2024r. i godz. 17:30…

U nas dzień zaczynał się o 12 godzin wcześniej niż w Polsce.

JESTEŚMY W NOWEJ ZELANDII !!!


KRÓTKI RAPORT Z PODRÓŻY

DATA: 12-02-2024r. – 14-02-2024r.
START miejscowość : Warszawa (POLAND)
PRZEZ miejscowości : Frankfurt/Main (GERMANY), Vancouver (CANADA)
STOP miejscowość : Auckland (NEW ZEALAND, North Island)
Dystans dzienny / całkowity : ok. 20.000 km. / 20.000 km.
Pogoda : Słonecznie (w końcu leciliśmy nad chmurami), wietrznie, dość ciepło.
Samopoczucie : Wyśmienite, działa adrenalina, jesteśmy jednak zmęczeni po blisko 35 godzinach podróży, ale szczęśliwi.

Udostępnij znajomym :)

Dodaj komentarz